1/07/2019

CITIZEN - "Youth" - 2013

"YOUTH" - melancholijny debiut "nieznanego" zespołu...

 "Za siedmioma wytwórniami, za siedmioma radiami, za siedmioma muzycznymi telewizjami." Jest sobie państwo w którym muzyczne gusta narzucane są komercyjnymi radiami jak "RMF FM", "Radio ZET", "ESKA" oraz wiele innych "zacnych" stacji radiowych nadających na okrągło te same utwory, promowane usilnie jako "HITY", hity których nie możecie nie usłyszeć, hity tak wspaniałe, iż MUSICIE je słyszeć 500 razy w ciągu dnia... No dobrze, ale są też "ESKA Rock", obecnie już nie w każdym mieście, "Antyradio" które niestety nagminnie puszcza stare utwory kapel już legendarnych jak Queen, Metallica, Black Sabbath czy innych. Zapytacie to źle? Ależ oczywiście, że NIE! Jednak te legendy już znamy, a ich utwory możemy praktycznie recytować. Nazajutrz przeczytamy artykuł od "Antyradia", że "Rock" się kończy jest nudny i nie ma powiewu nowości... Na prawdę panowie i panie?! Wystarczyło by "pogrzebać" troszkę po Europie gdzie jest wiele, oj wiele diamentów w postaci zespołów takich jak choćby finaliści Eurowizji z Węgier AWS czy niemiecka grupa ceniona przez niemiecki naród Emil Bulls. Wymieniać mógłbym dwa dni ale nie tego dotyczyć ma ten artykuł/recenzja. Jest też "Polskie Radio" jednak programy uległy znacznej zmianie i nie są już tak dobre jak kiedyś, prowadzone choćby przez Wojciecha Manna czy Marka Niedźwiedzkiego, te czasy niestety przepadły i obawiam się, że nie wrócą - uważam jednak, że "Polskie Radio" mimo wszystko jest najlepszą stacją.

 Mamy również kilka telewizji muzycznych, "muzycznych" powinienem podkreślić, klipy na tych kanałach to może 40% zawartości, większość to programy nie wnoszące żadnej wartości rozrywkowej czy już na pewno nie intelektualnej, to samo zresztą powiedzieć można o wideo klipach emitowanych na kanałach pokroju "VIVA POLSKA", "4FUN TV" czy już nawet nie wspominając
o "MTV POLSKA" bo o disco polowych wariantach telewizyjnych nie będę się nawet wypowiadał. Większość "muzycznej" atrakcji tych programów to panie o skąpym ubiorze, "wyśpiewujące" sylabę lub w porywach zdanie, tańczące oraz zachęcające, ale na pewno nie do słuchania... Kolejna część to Rap, ale średniej jakości, może zdarzyć się również łysawy Pan z wąsem i wiernie promującą się
z nim małżonka, której rola w "zespole" jest mi bliżej nieznana, czy też gwiazdy na siłę promowane przez swoje wytwórnie bo to medialna "mordka". Nie są najgorsi, ale pozostawiają wiele do życzenia... Dawid Podsiadło, Margaret czy Enej - to nie są najlepsze "gwiazdy" jakie mamy w kraju nie wierzycie? Mówię totalnie serio ;)

 Dość już jednak tego łzawego wstępu. Sednem tej długiej monotonnej wypowiedzi było uświadomienie osób czytających, że w naszym kraju trudno jest odkryć coś "nowego"- czego jeszcze nie było. Zachęcam gorąco do wycieczek na YouTube, gdzie na kanałach o tematyce muzycznej od zachodnich sąsiadów możemy usłyszeć o kapelach, które mogą wstrząsnąć naszym muzycznym światem.

 Tak właśnie było ze mną. Jestem wiernym widzem muzycznego blogera imieniem Jon prowadzącego kanał "ARTV" (https://www.youtube.com/user/AlbumReviewTV) oraz "Beyond ARTV" (https://www.youtube.com/user/BeyondARTV) na jednym z jego filmów usłyszałem
o zespole Citizen. Jeśli znacie język angielski zerknijcie może znajdziecie coś dla siebie.

 Kiedy skończyłem odsłuch kilku utworów tych chłopaków wiedziałem, że to jest "TO". Moja przygoda z "Obywatelem" zaczęła się od ich najnowszego albumu z 2017 roku "As You Please", jednak to debiut z roku 2013 jest tematem tego postu.


 Mroczny, melancholijny, dojrzały i przeszywający, te słowa najlepiej  opisują ten krążek. Grupa z Ohio, gra bardzo klimatycznie pomimo, iż bywa ciężej na utworach takich jak "Your Head Got Misplaced" czy otwierającym album "Roam the Room" klimat jesieni, świata kładącego się powoli do snu, czuć od pierwszego do ostatniego dźwięku "Youth".


 Klimat ten przypomina dokonania legendarnego już w tej chwili zespołu Brand New oraz ich kultowego albumu "The Devil and God Are Raging Inside Me" z 2006 roku, no tak zapomniałem żyjemy w Polsce tu mało kto ich zna ;) Ale spokojnie o nich też postaram się coś napisać
w niedalekiej przyszłości - na prawdę warto posłuchać. Muzyczny "brud" tym charakteryzują się obydwie produkcje.

 Debiut długo grający Citizen jest jednym z tych albumów, które trzeba przesłuchać kilka razy żeby dokładnie zagłębić się w każdą piosenkę. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy przepada za surowym brzmieniem, ale to właśnie przyciąga w tej kapeli - nie ma tutaj "polerowanych" gitar, generowanej perkusji czy miliona filtrów nakładanych na wokal podczas refrenu. Płyta jest "żywa", a każdy dźwięk jest jeszcze bardziej przejmujący dzięki swemu nie oszlifowanemu brzmieniu. Uderzający bas, mroczne gitary i rewelacyjnie wpasowany wokal Mat'a Kerekes'a to coś pięknego dla wrażliwego ucha, które szuka muzycznych wzruszeń.

 Najlepszymi utworami na albumie są "Figure You Out", "How Does It Feel?", "Your Head Got Misplaced" czy "Sleep" jeśli chcesz sprawdzić czy Citizen jest dla ciebie, gorąco polecam sprawdzenie przede wszystkim dwóch pierwszych utworów. Krążek nie jest idealny - owszem, ale jedyne co mogę osobiście mu zarzucić to krótki czas całości oraz lekkie braki produkcyjne, gdyż jakość utworów nie powala kiedy słuchamy ich na słuchawkach. Doceńmy fakt, że wytwórnia Run for Cover nie jest kolejnym gwiazdo "łapem" promującym plastikowe gwiazdeczki, a prawdziwą szczerą muzykę.

 Wątpię, by ktokolwiek był w stanie usłyszeć w naszym kraju o zespole Citizen, dlatego też chciałem zachęcić do zapoznania się z ich twórczością, każdy kto ma już dość pustej muzyki wpychanej nam w gardło powinien odnaleźć coś dla siebie na tym albumie, to coś czego nie za promuje "RMF" bo kto chciałby posłuchać o tym, że życie wcale nie jest takie wspaniale i sprawiedliwe, a rozdarta dusza nie goi się tak szybko, większość być może jest do tego zbyt "Małomiasteczkowa" i woli "polewać się szampanem", ale jeśli należysz do tej drugiej grupy życzę miłego słuchania!

Ocena ostateczna : 4/5

Najlepsze utwory : "Figure You Out", "How Does It Feel?"

Najsłabsze utwory : "The Night I Drove Alone"

Teledysk : "How Does It Feel?"




Teledysk : "Figure You Out"



1/03/2019

GOLDEN LIFE - "7" - 2017

 Dziewięć długich lat... tak, aż tak długo fani czekali na nowy album w wykonaniu trójmiejskiej legendy Golden Life, bowiem od wydania "Hello, hello" (2008) tyle czasu zdążyło upłynąć.

 Po długim oczekiwaniu w styczniu 2017 "głodni" fani otrzymali prezent od kapeli
w postaci "7". Nowy album Golden Life zatytułowany właśnie "7" to dziesięć utworów, które totalnie wynagradzają nam czas oczekiwań! To niesamowita podróż po, której każdy zapewne upewni się jedynie
w przekonaniu, iż "Goldeni" są jak wino - im starsi tym lepsi!

 Siódmy album grupy jest bardzo różnorodny, słychać nawiązania muzyczne z ery "Efil Ned Log", czy też albumu "Natura", nie zapominając również o klimacie "Bluberd", który usłyszeć możemy w utworze "Niebieski poniedziałek". Wokale są jak zwykle niesamowite, a sama realizacja płyty na światowym poziomie, tak świetny album zasługuje na dogłębną analizę, utwór po utworze - więc zaczynajmy!

 Dlaczego "7", a no każdy fan chyba to wie -  siódmy album studyjny zespołu. Muszę powiedzieć, iż darzę niesamowitą miłością oraz sentymentem albumy Golden Life z lat 90, jednak od tamtych czasów ta płyta jest chyba moim ich ulubionym albumem.

 Zaczynamy od mocniejszego rockowego numeru "Nigdy nie mów" - rewelacyjny start!
Jest z pazurem - stare dobre "GL" z czasów "Efil Ned Log". Czuć tutaj stare dobre czasy
w nowocześniejszym wydaniu. Nie będę się zagłębiał tutaj w interpretację tekstu utworu, gdyż to można zostawić sobie na inną okazję, jednak słowa oraz sposób w jaki są wyśpiewane przez Adama Wolskiego od pierwszego przesłuchania czy też "tykania zegara" ;) wbiły mnie w siedzenie! Chyba nie muszę jako wieloletni fan zespołu nadmieniać jak bardzo lubię głos Golden Life czyli Adama Wolskiego, jednak w tym utworze jest on po prostu niesamowicie przeszywający, trudno wyobrazić sobie lepszy start dla "Siódemki".

 Nie zwalniamy z tempem oj nie. "Chory świat" klimat, gitarowe riffy, ale ten przekaz... fenomenalne podsumowanie dzisiejszych czasów, "Chory jest cały świat, Chory jest...". Oj tak! Nic dodać nic ująć im głębiej w track listę tym lepiej. W tym utworze nie można nie wspomnieć o rewelacyjnym riffie gitarowym, który wspaniale podkreśla nie banalny przekaz. "Złoci" Panowie nigdy nie bali się mówić co myślą, jest to rewelacyjne bo większość woli jednak gryźć się w język
i odpuścić,  w tym przypadku tak nie jest!

 Zwolnimy teraz tempo z numerem "Zrozumiesz - uwierzysz" troszkę leniwiej, nostalgicznie ale nadal z przekazem, uwielbiam fragment - "Nie zawsze trzeba pierwszym być... by dobrze swoim życiem żyć" oraz solo gitarowe pojawiające się około (1:26) utworu poezja. Takich numerów już nikt nie robi w dzisiejszych czasach, a szkoda...

 Będąc przy czwartym utworze, chciałbym nadmienić, że staram się być bardzo obiektywny
i ukryć gdzieś fakt, iż Golden Life to mój ulubiony polski zespół. "A wiesz" - no i bądź tu obiektywny :) Ten utwór jest po prostu idealny... Klimatyczny wstęp i otwierające go słowa  "Dokąd zmierza świat, a my razem z nim?" do tego ten wokal, nikt inny tak pięknie by tego nie zaprezentował. Lekkie zwolnienie muzyczne, ale czy nasze serca przestały wolniej bić przy tym utworze? Nie sadzę by ktokolwiek z wrażliwością na PRAWDZIWĄ muzykę byłby
w stanie przejść obok tego numeru obojętnie - zanurzyć się w przemyśleniach, mieć na nie kilka sekund podczas pięknego przejścia około (2:18) na "zegarku".

 Po chwilach refleksji z "A wiesz" trójmiejska legenda nie daję nam odpocząć, "Mocno żyć" utrzymuje nas w tym samym stanie emocjonalnym, dokładnie tam gdzie pozostawił nas wcześniejszy kawałek. Fantastyczny wstęp instrumentalny jest bardzo "Goldenowy" - te gitary, bass i perkusja, panowie się nie lenią na tym krążku! Co niesamowicie uderza podczas muzycznej uczty z "7" to teksty, coś na co artyści dziś nie zwracają uwagę, tak bardzo jak robili to kiedyś. Może to przez odbiorców, może przez nich samych, trudno powiedzieć jednak Golden Life jak zwykle postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko!

 Po emocjonalnym duecie "A wiesz" oraz "Mocno żyć" przyszedł czas na małą przerwę
w postaci utworu "Niebieski poniedziałek" jak już wcześniej nadmieniłem od pierwszych chwytów gitarowych i perkusji narzucającej "weselsze" tempo przychodzi na myśl okres
z czasów krążka "Bluberd". Może nie był to mój ulubiony Long play zespołu jednak bardzo go cenie i do dziś dzień lubię, więc fajnie było udać się na taką małą beztroską podróż
w czasie z tym numerem, bo może utwór ten nie jest tak wzniosły i dobry  jak poprzednie, trudno się do niego nie "bujnąć" :) nie można powiedzieć, iż "Niebieski poniedziałek" to zła piosenka, jednak nie tak dobra jak pozostałe utwory na płycie. Fajnie jednak komponuje się podczas odsłuchu całości albumu.

 Siódmy utwór na siódmym albumie to "Celebryta" kąśliwy, drapieżny, chwytliwy, a co najlepsze taki prawdziwy... Riff otwierający od razu jakoś tak przypomniał mi klimat płyty "Hello, hello" co jest właśnie fantastyczne na "7" bo ta różnorodność zespołu na tych nagraniach, to coś dla fana
z każdego okresu działalności. Wróćmy jednak do samego utworu rewelacyjny tekst, fantastycznie wsparty genialną instrumentalizacją - fenomenalny utwór do grania na żywo, podczas występów live! Co wbija się w ucho od samego początku to wręcz kapitalna sekcja rytmiczna bass + perkusja - perkusja w wykonaniu Karola Skrzyńskiego oraz "basik" Jacka Bogdziewicza to istny majstersztyk, posłuchajcie i wyczulcie ucho, a zobaczycie sami.

 "Jeszcze raz" po chwili wytchnienia od refleksji przy utworach "Celebryta" i "Niebieski poniedziałek", znów nastraja nas na głębszą analizę otaczającego nas świata z muzyką zespołu... Wolniej nie znaczy gorzej - prawdziwą ucztą muzyczną jest moment instrumentalny (2:33 - 3:40),
a podczas tej wspaniałej muzycznej uczty usłyszeć "Wierzę mocno w nas..." moment, który za  każdym razem powoduje u mnie tę muzyczną gęsią skórkę na plecach i rękach. Panowie to jest po prostu niesamowite! Każdy, powtarzam każdy, nawet osoby o innym guście muzycznym powinny posłuchać i powiedzieć szczerze czy to nie jest piękne?

 Trudno lepiej powiedzieć Carpe diem niż za pomocą utworu "Kochaj siebie", utwór
z rewelacyjnym riffem, zagranym o ile ucho mnie nie myli na jakimś modelu Stratocastera bo bardzo charakterystyczny jest ten dźwięk, jednak by mieć pewność trzeba by zapytać  Jarosława Turbiarza lub Pawła Smakulskiego - bo to właśnie oni czarują nasze uszy na "wiosłach". Utwór może i ma wesołe zabarwienie, ale temat jak najbardziej nie jest lekki... wiele osób może nawet wielu czytających tę recenzję, nie akceptuje siebie takim jakimi są.  Panowie pięknie to nam wyłożyli - życie jest za krótkie, cieszmy się tym co mamy, bo piękne jest to, że przyszło nam żyć i się tym cieszyć - kiedyś może nam tego zabraknąć, więc odłóżmy na bok szarą codzienność i pogoń za "idealnym sobą", żyjmy chwilą tu i teraz!

 Nie jestem sobie w stanie wyobrazić lepszego zakończenia albumu jak "Bezpowrotnie"! Kiedy pierwszy raz usłyszałem ten utwór zamurowało mnie, a stan "muzycznych ciar" był poza skalą... Teledysk tylko dodaje jeszcze smaku temu wytrawnemu daniu, oj tak "Bezpowrotnie" to niezaprzeczalnie uczta i to nie byle jaka - to uczta dla koneserów muzycznego smaku. Melodia, która jest jedną z najpiękniejszych jak nie najpiękniejszą
w dyskografii Golden Life, tekst, który chyba tylko człowieka z kamienia pozostawiłby obojętnym. Śpiew... śpiew,  przeszywa dusze na wylot zostawiając na niej ślad, na zawsze
w niej zostanie, a będzie nim ten utwór, który przynajmniej ja zapamiętam do końca swoich dni. Tego nie da się opisać to trzeba posłuchać i otworzyć się na tekst, utonąć w tej poezji, jeśli nie z szacunku do tego utworu i wspaniałych muzyków, którzy go przywołali do życia to choć z ciekawości... strasznie smutny jest fakt, iż teledysk z utworem ma tak mało odsłon na YouTube, kiedy inne płytkie wytwory są zachwalane pod niebiosa... no cóż...

 Podsumowując najnowszy album Golden Life - "7" to niesamowita podróż, podróż do wnętrza nas samych, dookoła otaczającego nas świata, ale również podróż po przemyśleniach zespołu, który jest w fantastycznej formie, a ich dojrzałość muzyczna osiągnęła punkt kulminacyjny i jeśli nadal będzie się tak rozwijał to nasz rodzimy kraj będzie zbyt mały dla "Goldenów"!

 Niestety smutny jest fakt, iż płyta nie otrzymała większego rozgłosu, bo jest po prostu fantastyczna. Utwory - "Nigdy nie mów", "Chory świat", "A wiesz", "Mocno żyć" czy "Celebryta" to niesamowite potencjały na single, które mogły by stać się przebojami,
 a wolniejsze numery z niesamowitym "Bezpowrotnie" na czele czy "Jeszcze raz" to po prostu piękne ballady poruszające najzimniejsze serca. Muzycznie, wokalnie oraz instrumentalnie jest wspaniale, a i produkcja i mastering są na najwyższym poziomie.

 Być może w naszym kraju już nie docenia się pięknej muzyki z głębią, może słuchacze stali się zbyt próżni i leniwi - a może zawsze tak było? Nasuwa się "Dokąd zmierza świat, a my razem z nim?", ale jak śpiewa Adam Wolski "Nie zawsze trzeba pierwszym być..." bo dla nas oddanych fanów zawsze będą na pierwszym miejscu, nie ważne, które miejsce zajmą na liście przebojów. Radia promują jedynie utwory bez duszy, a kanały telewizyjne zajmujące się muzyką już prawie nie istnieją, więc pozostają tylko wierni fani. Właśnie tutaj chciałem zahaczyć o tą iskierkę nadziei kiedy patrzy się na fanów "GL" wspierających zespół
i doceniających wspaniałą muzykę jaką tworzą od wielu lat, to wspaniałe - Golden Life to legenda, która zasługuje na większy rozgłos, nie sądzicie? :)


Ostatnie co pozostało - płyta to mocne 5/5, a jeśli bym na prawdę musiał wybrać najsłabszy utwór wskazałbym "Niebieski poniedziałek", na tle innych jest troszkę słabszy. Panowie wszyscy wiemy, że ten głód oczekiwań jest dobry dla nas fanów, ale nie każcie czekać tak długo na kolejny miejmy nadzieje równie świetny album!