"BLUBERD" - komercyjna wytwórnia hitów...
Koniec XX wieku w Polsce, przyniósł nam wiele zmian w "ustroju" muzycznym. Łagodne brzmienia, chwytliwe teksty o niczym, czy też charakterystyczne dla tego okresu, kolorowe wideo klipy. Muzyka rockowa, przestała królować na listach przebojów. Aby nadążyć za panującą "popową" modą, rozpoczęły się masowe metamorfozy wielu kapel. Zmiany te często były narzucane odgórnie, wielu jednak zmieniało się też z własnej woli. Ciężkie brzmienia łagodniały, a po stronie rockowo-metalowej opozycji pozostało już niewielu, którzy zamiast łagodnieć stawali się bardziej drapieżni jak choćby O.N.A. z charyzmatyczną Agnieszką Chylińską na wokalu. Trójmiejska formacja Golden Life również poddała się panującej modzie, a owocem tej zmiany jest czwarty album studyjny "Bluberd".
Zastanawiacie się pewnie dlaczego napisałem, że "Bluberd" to komercyjna wytwórnia hitów, otóż założę się, że przynajmniej 80% osób, które byście zapytali na ulicy o to czy znają numery takie jak, "Dobra, dobra, dobra", "Helikopter (w głowie)", "Confiteo" czy "Zabójcza i niebezpieczna" opowiedziałby by twierdząco, przy czym sądzę, że 50% z tych 80% nie zdawała by sobie nawet sprawy, że są to utwory Golden Life.
Album ten odniósł duży sukces komercyjny, a wyżej wymienione numery często gościły w rozgłośniach radiowych, w akompaniamencie nagranych do nich klipów, emitowanych nagminnie przez telewizje muzyczne.
Co więc poszło nie tak? Czemu dziś "Goldeni" są postrzegani jako zespół "undergroundowy", a premiera każdej nowej płyty przechodzi bez echa?
- Trudno powiedzieć, mam jednak swoją teorie...
Panowie z Gdańska sprawili, że na początku lat dziewięćdziesiątych zrobiło się o nich głośno i trwało to dość długo. Po premierze trzeciego albumu "Natura", wszystko trochę ucichło, a płyta nie pobiła rekordów sprzedaży (dla mnie śmieszne). Dlatego też sądzę, iż muzycy chcieli zagrać "bezpiecznie" i wydać płytę, która może spodobać się każdemu, a jej łagodne usposobienie, utoruje drogę do radia czy telewizji. Tak się też stało, ale prawdopodobnie sami nie byli do końca zadowoleni z brzmienia najnowszego dzieła, nie wytrzymali również pewnego rodzaju presji, a co najważniejsze nie wpasowali się w panujące klimaty "czerwonego dywanu". Nie chcieli zostać maskotką firmy fonograficznej, ani robić pod dyktando o co poproszą. Niedługo po tym zeszli do "podziemi", wciąż koncertując i zdobywając nowych fanów, by w 2003 wyłonić się z cienia z krążkiem "www.GoldenLife.pl", ale o tym w następnym wpisie... Moim zdaniem stało się dobrze, gdyż panowie robią to co czują i kochają, a każda następna płyta jest moim zdaniem jeszcze lepsza. Kto wie czy pozostali by tym kim są gdyby dali się porwać w wir show-biznesu...
Pamiętajcie, że jest to jedynie moja luźna teoria, być może było zupełnie inaczej, ale to przy jakiejś okazji trzeba by było zapytać chłopaków z "GL", a swoją wypowiedź pozostawiam jako zwykłe spekulacje...
Pozwolę sobie wrócić do samego albumu.
Nowy materiał zawiera trzynaście premierowych utworów w tym cover "Porter Bandu" nagrany z samym jego autorem, którym jest rzecz jasna John Porter, a piosenka nosi tytuł "Life". Cały materiał utrzymany jest w pop-rockowym klimacie. Wesołe, skoczne, pozytywne granie, które dla starych fanów było lekkim zaskoczeniem...
Dokładnie tak, do tej pory na każdym krążku dostawaliśmy niezłego kopa! Nagle coś innego, zapewne wielu fanów odwróciło się od Golden Life po tym albumie, lecz na pewno nie ja. Oczywiście "Bluberd", nie jest moim ulubionym tworem muzyków, ma jednak w sobie to "coś", wciąż jest typowo "Goldenowy", a utwory na nim zawarte są niesamowicie chwytliwe i zapadające w pamięć. Po każdym obcowaniu z czwartym albumem, odczuwa się jednak ten lekki niedosyt, to pytanie, co się stało ze starym dobrym Golden Life...?
Rzućmy zatem okiem na to jak prezentuje się album z 1997.
Golden Life
"Bluberd" - (13 stycznia 1997)
Wytwórnia : ZIC-ZAC
Numer katalogowy : ZIC 0055/74321442682 (CD)
Numer katalogowy : ZIK 0055/74321442682 (MC)
1. "Helikopter (w głowie)" (muz. Golden Life - sł. A.Wolski)
2. "Zabójcza i niebezpieczna" (muz. Golden Life - sł. M.Próchnicki)
3. "Kamień i serce" (muz. Golden Life - sł. T.Bryl)
4. "Koen" (muz. Golden Life - sł. A.Wolski)
5. "Jak Bóg, jak wróg, jak pies" (muz. Golden Life - sł. T.Bryl)
6. "Life" (muz. J.Porter - sł. J.Porter)
7. "Dobra, dobra, dobra" (muz. Golden Life - sł. J.Turbiarz)
8. "Do przodu" (muz. Golden Life - sł. T.Bryl)
9. "Crazy Nina" (muz. Golden Life - sł. J.Turbiarz)
10. "Coccinelle" (muz. Golden Life - sł. M.Krakowiak)
11. "Myśl jak duch" (muz. Golden Life - sł. M.Próchnicki)
12. "Z Faustem w tle" (muz. Golden Life - sł. T.Bryl)
13. "Confiteo" (muz. Golden Life - sł. T.Bryl)
Okładka jest fajna - pozytywna, dobrze oddaje klimat muzyczny. Jedyne co zawsze było dla mnie trochę, jakby to powiedzieć, dziwne lub nietypowe, to - wygląd zespołu. Stylizacją zespołu zajęła się pani Maja Jewiarz, nie wiem dokładnie czym się owa stylistka zajmowała wcześniej jednak, panowie na sesji zdjęciowej do "Bluberd" wyglądają jak rasowy Boys band. Zniknęły długie włosy, przynajmniej u Adama Wolskiego oraz Jacka Brandowskiego, niechlujny rockowy ubiór, który został zastąpiony kolorowymi garniturami. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że jest to akcent humorystyczny, po prostu przez długi czas, nie mogłem się przyzwyczaić do takiego wizerunku zespołu, dziś wspominam to bardzo pozytywnie, z zamierzonym przez chłopaków przymrużeniem oka. Fajnie się to wszystko wspomina, co więcej to właśnie ta płytka byłą pierwszą jaką zdobyłem po historycznym dla mnie koncercie, o którym wspomniałem w pierwszym wpisie.
Skoro jesteśmy przy wyglądzie płyty oraz kasety, przedstawię małą ciekawostkę. Wiele osób znających ówczesną wytwórnię z jaką związana była Gdańska formacja, czyli "ZIC-ZAC" wiedzą, że jeśli chodzi o numer katalogowy płyty w porównaniu do kasety, zmieniał się jedynie początek z : "ZIC" na : "ZIK". tutaj jednak musiał nastąpić jakiś błąd w druku, gdyż na wkładce kasety widnieje ten sam numer : ZIC 0055/74321442682, poprawny czyli : ZIK 0055/74321442682, widoczny jest dopiero na samej kasecie. Drugą rzeczą jest to, iż wersja na kaseciaki nie została okrojona względem płyty CD, oba formaty zawierają trzynaście utworów. Dobra wiadomość dla fanów starych dobrych kaset, które obecnie mają jednak bardziej wartość kolekcjonerską czy sentymentalną.
Takie małe ciekawostki, które mogą okazać się przydatne dla kolekcjonera.
Takie małe ciekawostki, które mogą okazać się przydatne dla kolekcjonera.
Wracajmy jednak do tematu głównego... Tym razem za realizację nagrań odpowiadał Michał Przytuła oraz Sławek Sobczyk, a przy produkcji zaś Michał Przytuła był wspomagany przez Marka Kościkiewicza. Materiał nagrano w studiach "CCS" i "IZABELIN".

Czy "Bluberd" jest jednak, sam w sobie tak dobry jak poprzednie albumy?
- Tak i nie...
Zdecydowanie realizacja bardzo dobrze się broni, kiedy słuchamy krążka w całości, raczej nie mamy chęci przeskoczenia żadnego utworu. Pozostawia jednak dziwne uczucie niedosytu, spowodowanego brakiem numerów w starym stylu...
Bez wątpienia, chciało by się więcej starego Golden Life. Album miał być swoistym powrotem do korzeni, jakim był debiut "Midnight Flowers", co bardzo by mnie cieszyło, jest jednak bardziej popowy i nie ma już tego rock'n'rollowego "brudu". Utworem najbardziej pasującym do klimatu debiutu jest "Crazy Nina", anglojęzyczny utwór, który jest bardzo taneczny, a zarazem ma ten fajny gitarowy riff.
Jest też kilka - przynajmniej moim zdaniem "wypełniaczy" za, którymi za zbytnio nie przepadam, jednak kiedy słucham albumu od przysłowiowej "deski do deski" zupełnie mi nie przeszkadzają.
Czwarty album długogrający "Goldów" ma również dwie niespodzianki, mianowicie : utwór w języku francuskim, (pierwszy taki utwór w wykonaniu Golden Life) jakim jest "Coccinelle", oraz zaśpiewany, a raczej za rapowany przez Jacka Brandowskiego numer "Myśl jak duch". Obydwa pomysły są niezłe, jednak osobiście wolę ten pierwszy.
Jak wspomniałem już we wstępie, nie zabrakło również "hiciorów", które śpiewała cała Polska... no prawie cała... Utwory te to z pewnością "Dobra, dobra, dobra", "Helikopter (w głowie)", "Zabójcza i niebezpieczna", oraz utwór, który uważam za jedną z najpiękniejszy ballad w historii polskiej muzyki, nie wspominając już o fantastycznym tekście napisanym przez Tomka Bryla, a mowa oczywiście o "Confiteo". Bardzo poważny i piękny utwór. Jak podkreślali sami muzycy w jednym ze swoich wywiadów, wyszło im to inaczej niż sobie wyobrażali, ale wydaje mi się, że wyszło świetnie panowie...
Jeśli zerkniemy na wywiady z Golden Life, w tamtym okresie, na pewno zauważymy nacisk samych muzyków na to aby płyta była "inna", wesoła i pozytywna. Bez wątpienia się to udało, ja osobiście wolę to "poważne" wydanie zespołu. Wielu innych fanów podziela moje zdanie. Czy znaczy to, że "Bluberd" jest albumem złym?
- Wręcz przeciwnie, dla mnie jest fajną odskocznią, kiedy mam ochotę na coś łagodniejszego.
Kiedy otwieramy wkładkę płyty czy kasety, widzimy świetnych gości biorących udział w nagraniach, tym razem byli to :
JOHN PORTER - „Life”
SŁAWEK SOBCZYK - gitara „Life”
MICHAŁ „ELVIS” PRZYTUŁA - klawiszki i inne głupoty
JAREK MILLER - harmonijka ustna „Koen”
MACIEK GIEMZA - gitara „Myśl jak duch”
Skład zespołu z 1997.
od lewej :
MACIEK PRÓCHNICKI (PRÓCHNO) - bębny
ADAM WOLSKI (WOLA) - śpiew
JAREK TURBIARZ (PASTYL) - gitary, chórki
JACEK BOGDZIEWICZ (BODEK) - bas, chórki
JACEK BRANDOWSKI (BRANDOL) - gitary, śpiew „Myśl jak duch”
Chyba zgodzicie się, że wyglądali trochę "dziwnie" prawda?
Zostawmy już jednak stylizację, i podsumujmy czwarty album grupy...
Jak już wspomniałem we wstępie, koniec lat dziewięćdziesiątych obfitował w pop, pop-rock oraz inne podobne twory, "Goldeni" nagrali naprawdę dobry pop-rockowy album z zachowaniem swojej tożsamości. Spróbowali czegoś innego, trudno nie nazwać tego pomysłu trafionym, zważając na pochlebne recenzje płyty w prasie m.in.
w "Brumie", "Życiu Warszawy", czy nawet "Gazecie Wyborczej". Jednak ostateczny osąd pozostaje w rękach indywidualnych słuchaczy...
Do wielu utworów zrealizowano klipy m.in. do "Dobra, dobra, dobra", "Helikopter (w głowie)", "Confiteo" oraz "Life" z udziałem Johna Portera. Wszystkie promowane teledyskami utwory oraz radiowy singiel "Zabójcza i niebezpieczna", cieszyły się dużą popularnością i ciepłym przyjęciem publiczności. Niestety nie znalazłem, zrealizowanego dla magazynu "Luz" wideo klipu do kawałka "Life", reszta jednak prezentuje się naprawdę ciekawie, o czym przekonać możecie się sami.
Co więc sprawiło, że po wydaniu "Bluberd" w 1997, o Golden Life już nigdy nie było tak głośno jak wówczas?
- Prawdopodobnie presja, chęć odpoczynku oraz dojrzałość muzyków sprawiła, że zechcieli podążać własną drogą, zamiast posłusznie słuchać się narzucaną wolą wytwórni.
Dzięki temu muzyka zespołu stała się dziś jeszcze lepsza, a na każdy nowy album czeka się z niecierpliwością, oraz dawką niepewności, co tym razem nam zafundują.
Jak odbierać album "Bluberd"?
- Jako szalony eksperyment rewelacyjnych muzyków, który może i jest komercyjny, ale jeśli taka jest komercja wg. Golden Life na rok 1997 to ja poproszę jej więcej, na rok 2016 bo to co dzieje się dziś jest nie do opisania, przynajmniej nie bez używania zwrotów, których wolałbym nie używać publicznie...
Mimo sukcesu albumu, dziś podobnie jak inne płyty Golden Life jest już nie do kupienia normalną drogą handlową, tak więc po raz kolejny pozostaje nam "Allegro", "Świstak" czy "OLX", nie łatwo jednak, znaleźć egzemplarz na sprzedaż poniżej stu złotych. Można wtedy sięgnąć po kasetę, bo o wiele łatwiej ją zdobyć. Mimo wszystko jest to niesamowicie przykre, że nikt w żadnej wielkiej muzycznej wytwórni nie pomyślał - "Mam doskonały pomysł zróbmy reedycje płyt Golden Life", po co skoro lepiej zainwestować w kolejną pseudo "gwiazdę". Wiem, że to nie jest takie proste "pah-pah", ale dla chcącego nic trudnego, wystarczyło by pewnie parę telefonów i rozmów, by przywrócić muzykę zespołu do ponownego życia...
Reasumując - "Bluberd", to dobry jednak najsłabszy album w dyskografii trójmiejskiej formacji Golden Life - według mnie. Jest pewien powiew świeżości, który może zachęcić nowych fanów, ale przy okazji odstraszyć starych...
Choć może to i dobrze, bo po takim przesiewie, prawdziwy fan nadal nim pozostanie, a ten drugi odwróci się plecami...
Zachwycenie materiałem, w końcu się wyczerpało, a muzycy odeszli w pewnego rodzaju zapomnienie. Płyta pozostawiła po sobie wiele ciepłych wspomnień i niezapomnianych numerów. Warto zaznaczyć, że na ówczesnych set-listach koncertowych, chyba jeszcze nigdy nie zabrakło - "Dobra, dobra, dobra" czy "Helikopter (w głowie)".
Jest też mały szkopuł, czyli postrzeganie przez obecnych słuchaczy, z takim właśnie brzmieniem - ja jako osoba znająca twórczość "GL" od początku kompletnie się z tym nie zgadzam, to właśnie przez promocję pop-rockowych "przyjaznych" piosenek, przypięto muzykom taką łatkę. Dla mnie zawsze pozostaną, prawdziwą rockową ikoną...
Jeżeli tylko macie taką okazję, sięgajcie po ten krążek, jak każdy twór zespołu należy mu się uwaga, jednak nie zaczynajcie przygody z Golden Life od "Bluberd". Sugerowałbym zacząć od "Efil Ned Log" lub album z 1994 "Natura".
Można też sobie pośpiewać, szkoda tylko, że ja tego nie potrafię...
No, ale już na pewno potańczyć.
Najlepsze utwory :
"Helikopter (w głowie)", "Dobra, dobra, dobra", "Z Faustem w tle", "Confiteo"
Najsłabsze utwory :
"Kamień i serce", "Jak Bóg, jak wróg, jak pies", "Myśl jak duch"
Ogólna ocena płyty : 5-/6
LINKI :
Teledysk : "Dobra, dobra, dobra"
Teledysk : "Helikopter (w głowie)"
Teledysk : "Confiteo"
Zachęcam również do odwiedzenia strony : www.terazrock.pl
Jak zawsze, namawiam serdecznie do dzielenia się swoimi odczuciami, spostrzeżeniami, wspomnieniami, czy też zwykłym komentarzem pod postem...
- Lubicie ten album? Czy też nie?
- Znacie? Może słyszycie o nim po raz pierwszy?
Dziękuje wszystkim za uwagę, a szczególnie tym wytrwałym, którzy doczytali do końca.
Następna nasza podróż przeniesie nas do 2003, kiedy to z podziemi wyłoniło się na nowo Golden Life, z albumem o niebanalnej nazwie "www.GoldenLife.pl".
Do zobaczenia, znaczy do napisania-poczytania jak zwykle za tydzień!